Ostatnie zwycięstwo Escorta Cosworth • Carlos Sainz Collection Ford Escort RS Cosworth, Rajd Indonezji 1996
Dziś, aby wystawić zespół fabryczny w Rajdowych Mistrzostwach Świata, wystarczy produkować jakikolwiek mały samochód i mieć kupę hajsu. Przed erą World Rally Car sprawa wyglądała jednak zgoła inaczej. Weźmy na tapet taką grupę A. Wtedy, aby móc w ogóle myśleć o wypuszczeniu rajdówki na oesy, trzeba było najpierw wyprodukować 2 500 sztuk takich aut na ulicę! Brzmi szalenie? Bynajmniej. Jednak to właśnie dzięki temu świat poznał takie kultowe auta, jak Lancer EVO, czy Impreza WRX STI, na których widok przyspiesza bicie serca. Dzisiejsze rajdówki, mimo że są szybsze i bezpieczniejsze, to niestety nie mają nic wspólnego z drogowymi odpowiednikami. No dobra... Mają nazwę. Tylko.
W latach 80. i 90. chęć konkurowania w Grupie A była na tyle silna, że stała się motorem napędowym do powstania tych wszystkich legend. Większość z nich bez problemu można nazwać rajdówkami dopuszczonymi na ulicę. Zresztą, wiecie, co znaczyło WRX w Subaru? World Rally eXperimental. To auto nawet w nazwie miało rajdy... Dziś jednak nie o marce spod znaku plejad, a o amerykańskim gigancie, który miał sprawdzoną recepturę na udaną rajdówkę: silnik Coswortha i wielkie skrzydło z tyłu. Proszę państwa, o to Ford Escort RS Cosworth.
IXO dla Carlos Sainz Collection, Ford Escort RS Cosworth, Rajd Indonezji 1996: Carlos Sainz / Luis Moya.
Debiutujący w 1990 roku Escort 5. generacji (Mk V) nie był sportową maszyną. Na pewno nie na tyle, aby konkurować z Lancią i Toyotą. Dla Forda nie było to jednak przeszkodą. Już nie raz w swojej historii udowodnił, że jeśli zechce wygrywać, to będzke wygrwać. Najlepszym tego przykładem jest wspaniała historia powstania Forda GT40. Jeśli ktoś jej nie zna, to w kinach jeszcze można obejrzeć film LeMans 66 (w oryginale: Ford v Ferrrari). Gorąco polecam seans, bo świetnie opowiada tę przepiękną historię... Wracając jednak do Escorta, Amerykanie ponownie postanowili zgłosić się do eksperta. W latach 60. był to Carroll Shelby, w 90. natomiast Cosworth. Tej firmy raczej nie trzeba przedstawiać, ale dla rozwiania wszelkich wątpliwości powiem, że z ich V-ósemką pod maską Schumacher zdobył pierwsze Mistrzostwo F1, za sterami Benettona B194.
Brytyjska legenda przyjęła zlecenie i stworzyła 4-cylindrowy motor Cosworth YBT z czterema zaworami na cylinder, do której dołożono wielkie turbo Garett T35. Efektem było 310 koni mechanicznych, 490 niutów momentu obrotowego i ogromna turbo-dziura rodem z wyścigówek z lat '80. W parze z 7-stopniową (!) skrzynią biegów oraz napędem na cztery koła, auto po prostu rwało asfalt. Problemem jednak okazało się upchnięcie tego pod kompaktową karoserią Escorta. Postanowiono przemodelować przedni zderzak, dodając spory splitter, w masce powycinać parę otworów dla lepszego chłodzenia, a nadkola poszerzyć na tyle, aby pomieściły 17" felgi z naciągniętymi szerokimi gumami. Dla jeszcze lepszej trakcji do tylnej klapy przymocowano absurdalnie wielkie skrzydło. Warto dodać, że po tych zmianach auto ważyło zaledwie 1230 kg. Z podstawowego Escorta został tylko kształt i nazwa, ALE...
...pamiętajmy o wymogu wyprodukowania 2 500 aut homologacyjnych (dopuszczonych do ruchu). Aby do tego doszło, wymieniono turbinę na nieco mniejszą, włożono 5-stopniową skrzynię w miejsce 7-biegowej oraz dostosowano zawieszenie do warunków miejskich. Poza tym mieliśmy do czynienia z tym samym autem, które po dziś dzień nazywane jest jednym z najbardziej ikonicznych hot hatchy. Drogowa wersja do setki rozpędzała się w 6,2 s i potrafiła rozwinąć 220 km/h. Produkowano ją w latach 1992-96, przy czym w 1994 postanowiono ją jeszcze bardziej ugrzecznić, zakładając turbo z mniejszym lagiem oraz kilkoma opcjami zapewniającymi większy komfort. Auto przyciągnęło masę fanów, bo, nie oszukujmy się, kto wówczas nie chciał wielkiego skrzydła i wydechu strzelającego ogniem w swoim samochodzie? Ja nawet dziś bym tak chciał! 😀
Sainz w drodze po swoje jedyne zwycięstwo w Escorcie. źródło
Niestety Escort RS Cosworth nie zdołał zdominować Mistrzostw Świata. W trakcie czterech lat startów zdołał wygrać dziewięć rajdów. Dziś zajmiemy się ostatnim z nich, czyli 21. Rajdem Indonezji 1996, który padł łupem załogi Carlos Sainz i Luis Moya. Hiszpanie byli całkiem konkurencyjni w tamtym sezonie, kończąc go na 3. miejscu w generalce z dorobkiem 89 punktów. Na ten wynik przełożyło sześć finiszy w czołowej trójce. Przed nimi w tabeli znaleźli się tylko McRae / Ringer z 92 oczkami oraz absolutni dominatorzy: Tommi Mäkinen i Seppo Harjanne ze 123 punktami. Finowie zdołali wygrać aż 5 rajdów za sterami Lancera EVO III.
Miniatura Escorta z jego ostatniego zwycięstwa pojawiła się w gazecie Carlos Sainz Collection dostępnej niegdyś w Hiszpanii. Wydany w niej Escort RS Cosworth jest jednym z najtrudniejszych do zdobycia modeli gazetkowych. Rozglądałem się za nim bardzo długo, ale wypływał rzadko i kiedy już to robił, ceny były wyjątkowo wysokie. Kiedy więc w tym roku pojawiła się okazja wymiany z innym doświadczonym kolekcjonerem, to nawet się nie zastanawiałem. Model prezentuje sobą typową jakość lepszych gazetek produkowanych na formach IXO. Mamy fajną bryłę oraz całkiem sporo detali.
Udał się generalnie cały przedni pas: zarówno reflektory, jak i wloty powietrza wyglądają dobrze. Z boku w oczy od razu rzucają się genialne koła oraz charakterystyczne „falowane” malowanie Repsola. Warto zwrócić uwagę, że zgodnie z oryginałem, obie strony auta są pomalowane nieco inaczej. Niestety tył wypada dosyć słabo, głównie ze względu na to, że jest zalany farbą i gubią się przez to przetłoczenia. Razi też niesamowicie uproszczony wydech umieszczony z boku. Całe szczęście, zadbano o wnętrze, gdzie znalazło się koło zapasowe, czy pasy na fotelach.
W ogólnym rozrachunku model mogę jak najbardziej polecić, ale pod warunkiem, że wyrwiecie go za jakieś fajne pieniądze. Koniec końców to tylko gazeciak i nie można po nim spodziewać się jakości HPI. Dobrze wygląda wstawiony do gabloty, którą mocno rozświetla swoimi jaskrawymi kolorami, ale po wzięciu go do ręki i dokładnym obejrzeniu, traci trochę swojej magii... Dziękuję serdecznie za uwagę i zapraszam do obejrzenia poniższej galerii zdjęć. Napiszcie w komentarzach, co sądzicie o modelu, samym Escorcie oraz ogólnie o „urajdowionych” autach. Miłego wieczoru!
Tak jak nie jestem fanem samochodów Forda, tak Escort Cosworth zachwycał mnie od chwili gdy się pojawił. Wiadomo, nie miałem szans na kupno takiego auta. Jednak jego linia i ten niesamowity spojler budziły zachwyt. Muskularne błotniki, agresywny przedni zderzak zdradzały mnóstwo radości z jazdy. Plus gang silnika. Zobaczyć (i usłyszeć) to auto było niesamowitym doznaniem.
OdpowiedzUsuńPamiętam czas gdy Sainz i Moya jeździli dla Forda jako okres rozterki. Hiszpanie byli moimi faworytami tylko ten Ford... Wolałbym ich w Imprezie lub Lancerze.
O ile dobrze pamiętam Marian Bublewicz miał przesiąść się ze Sierry na Escorta Cosworth, niestety, nie zdążył.
Sam modelik wygląda szalenie dynamicznie w malowaniu Repsol. Szkoda że tył i światła nie zostały wykonane trochę lepiej. Jednak, jak napisałeś, felgi robią świetną robotę.
Pozdrawiam!
Ja niestety jeszcze nie miałem okazji na żywo go obejrzeć, ale zdjęcia, filmy w internecie oraz miniaturka dają mi pewien pogląd, jak kozackie to musiało być auto wtedy ;D
UsuńSainz po zakończeniu współpracy z Toyotą na początku lat 90. nie miał szczęścia do teamów, niestety. Miał duży talent, który przy paru dobrych decyzjach móglby się przekuć w kolejne tytuły mistrzowskie.
Hiszpan jeździł w Subaru w '95 i przegrał mistrzostwo z McRae na ostatniej rundzie sezonu, piękna historia swoją drogą.
Tyłu nie potrafię za bardzo przeboleć, dlatego model stoi przodem haha ;D
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!
Hermoso Escort de la Colección Carlos Sainz; de ella tengo dos modelos con los que corrió en la Fórmula Ford.
OdpowiedzUsuńAbrazo!
gracias juanh! Esta colección fue increíble y nos dio muchos modelos bonitos :D
UsuńAbrazo!
Witaj Damianie!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten model :) Jak na gazetkowy rodowód prezentuje się nieźle i cieszy fakt, że nie zabrakło malowanych rajdowych detali wewnątrz :)
Na pewno zaprezentowany przez ciebie miniaturowy Ford Escort RS Cosworth bije na głowę niektóre najnowsze wypusty IXO, jak np. pewna Skoda...
Pozdrawiam!
Piotr
Cześć! Miło mi, że model się spodobał. Masz rację, że wnętrzem bije tę Skodę, ale już niedługo. W przyszłym roku jedzie do eksperta na wymianę ;D
UsuńRównież pozdrawiam!
Przykro mi to mówić, ale jestem w przypadku tego modelu na nie. O ile przód modelu jeszcze jakoś wygląda, to za środkowym słupkiem zaczyna się dramat. Model wygląda jak pokryty masą cukrową a nie lakierem, brakuje borówek i przypominałby ciastko ;)
OdpowiedzUsuńLakier niestety to powszechny problem w tej wersji. Wygląda, jakby kolory były nałożone grubą warstwą na biel :/
Usuń