Monstrum • Minichamps Audi Sport Quattro S1 E2, Pikes Peak 1987
Dzień dobry! Witam wszystkich w Nowym Roku! Pamiętacie moje ulubione B-grupowe auto? Jeśli myśleliście, że tamto Audi miało ogromne spoilery, to... no cóż, po dzisiejszym wpisie będziecie musieli zmienić swoje poglądy. [Tak, patrzę tu na Ciebie, Szymon] Dziś prezentowane Audi Sport Quattro S1 Pikes Peak wprowadza bowiem poziom ospoilerowania na zupełnie nowy, jeszcze bardziej absurdalny poziom. To radykalne monstrum widoczne na załączonym obrazku powstało w jednym celu: Pokazać amerykanom, że ich tylnonapędowe 7-litrowe krążowniki mogą co najwyżej poss... pogwizdać najnowszej technologii z Europy — napędowi Quattro.
Rodzina Audi w wykonaniu Minichampsa. Od lewej: Sport Quattro, Sport Quattro S1 oraz Sport Quattro S1 Pikes Peak
Wcześniej na starym kontynencie Niemcy zdążyli przekonać już wszystkich, że napęd na cztery koła to przyszłość motoryzacji. Audi (o którym pisałem już nie raz) wygrało wszystko, co było do wygrania w Rajdowych Mistrzostwach Świata, a ich model Quattro na nowo zdefiniował rajdy samochodowe. Dzięki lepszej trakcji wynikającej z napędu na cztery koła, auta były w stanie okiełznać dużo większą moc, a to poskutkowało ogromnym rozwojem technologicznym. Każdy chciał pokonać Audi, czy to Lancia swoją charakterną Deltą S4, czy Peugeot maszyną do wygrywania, zwaną 205 T16.
W Ameryce natomiast Audi postanowiło zdobyć szczyt Pikes Peak w Colorado, na którym od 1916 roku, rok w rok odbywa się Pikes Peak International Auto Hill Climb, nazywany częściej The Race to the Clouds, czyli po naszymu mówiąc — Wyścig do chmur. Trasa tego amerykańskiego klasyka liczy 20 km, w których trakcie kierowcy wspinają się na szczyt o wysokości 4 300 metrów, pokonując przy tym 156 zakrętów. Start i metę dzieli niemal półtora kilometra w pionie! Nawierzchnia natomiast była pokryta wówczas szutrem. Jak widać na poniższym obrazku, nikt nie martwił się o barierki...
Audi S1 na Pikes Peak, źródło
Aby dotrzeć na sam szczyt, potrzeba było maksimum skupienia, potężnej mocy oraz ogromnego docisku. W większości źródeł znajdziemy informację, że Audi S1 wysłane na Pikes Peak legitymowało się mocą 600 KM, jednak jego kierowca w jednym z wywiadów przyznał, że auto osiągało zawrotną moc 750 koni mechanicznych. I to z 2,1-litrowej, rzędowej piątki! W związku z tym nie dziwi fakt, że w celu przyklejenia tej mocy do nawierzchni, Niemcy posunęli się z aerodynamiką do tego stopnia, że na spoilerze zamontowali drugi spoiler...
Do Ameryki Audi wysłało jednego ze swoich najlepszych kierowców, dwukrotnego Rajdowego Mistrza Świata, Waltera Röhrla. Przed Niemcem stało niełatwe zadanie, gdyż był on absolutnym debiutantem w górskim klasyku. Oprócz niego, do startu na Pikes Peak '87 zgłosiło się wiele innych słynnych nazwisk ze świata WRC. Po wycofaniu Grupy B i anulowaniu Grupy S, Pikes Peak było ostatnim miejscem, gdzie producenci mogli zaprezentować potęgę swoich rajdówek. Jak czytamy wewnątrz szkatułki z modelem: 1987 tauchten bei der 65. Auflage des "Rennens zu den Wolken" am Pikes Peak in Colorado nicht weniger als 10 europäische [...]. Nie no dobra, nie będę Wam tego robił. Jest tam też angielski przekład, który pozwoliłem sobie nawet przetłumaczyć na nasz ojczysty język:
W 1987 na Pikes Peak w Colorado zawitało co najmniej dziesięć europejskich samochodów Grupy B (niektórych nawet radykalnie zmodyfikowanych), aby wziąć udział w 65. „Wyścigu do chmur”. W dniu wyścigu głównym tematem było to, czy wynoszący 11:09:22 rekord Bobby'ego Unsera z '86 roku utrzyma się do wieczora?
Dziś już wiemy, że rekord nie tylko się nie utrzymał, ale też został kompletnie rozgromiony. Cytując opis ze szkatułki: Kiedy kurz opadł, zwycięstwo należało do Waltera Röhrla. Urwał on z rekordu Unsera 21,37 sekundy, kończąc z czasem 10:47:85, na siedem sekund przed Vatanenem. Utalentowany Niemiec zapisał się na kartach historii jako pierwszy śmiałek, który zdołał pokonać Pikes Peak w czasie poniżej 11 minut.
Audi po tak olbrzymim sukcesie odpuściło starty w kolejnych latach, gdyż ich misja została spełniona. Pobicie rekordu legendy Pikes Peak, Bobby'ego Unsera o ponad 20 sekund sprawiło, że wzrok amerykanów zwrócił się w stronę Quattro. O tym jak bardzo S1 pozamiatało, niech świadczy fakt, że jego rekord został pobity rok później o zaledwie pół sekundy przez inne auto z napędem na cztery koła — Peugeota 405 T16. Dokonał tego Ari Vatanen, o czym pisałem tutaj. Muszę przyznać, że naprawdę lubię samochody z Pikes Peak i mam szczerą nadzieję, że w przyszłości będę mógł zaprezentować na łamach Rajdowej Kolekcji niejedną miniaturę z górskiego klasyka.
Po klasycznej dawce historii, przejdźmy powoli do samego modelu wyprodukowanego przez niemiecką manufakturę Minichamps. Na rynek został on wypuszczony trzykrotnie. Po raz pierwszy wydano go w specjalnej szkatułce mającej na celu uhonorowanie osiągnięcia Röhrla. Później doczekał się dwóch wydań w plastikowych gablotkach z przeznaczeniem dla dealerów samochodowych. Młodsze wydania da się w miarę łatwo kupić na zagranicznym eBayu już w okolicach 80 EUR, jednak prezentowane przeze mnie wydanie szkatułkowe wypływa niezwykle rzadko, kosztując przy tym grubo ponad 100 EUR. Dokładnej kwoty, jaką zapłaciłem za swój egzemplarz, nie zdradzę. Powiem jedynie, że cena bez wysyłki miała dwójkę na początku. Nie mniej, zapewniam: jest wart każdej złotówki!
Opakowanie prezentowanego dzisiaj modelu. Starałem się uchwycić wzór na zdjęciu, dlatego musiałem posiłkować się lampą błyskową.
Być może części z Was nasuwa się pytanie, co takiego specjalnego jest w tej szkatułce, że ludzie potrafią dopłacić za nią ekwiwalent nowego modelu od IXO albo i więcej? Przede wszystkim myślę, że chodzi o jej unikalność. Modeli w zwykłych plastikowych gablotkach wychodzi multum, a takich w dedykowanych opakowaniach? Zaledwie garstka. Samo opakowanie jeszcze przed otwarciem zdradza nim kilka informacji. Na wieku umieszczono zdjęcie prawdziwego Audi. Na froncie natomiast widnieje nazwa i rocznik samochodu oraz liczba 10:47:85, która, jak już wiecie z poprzednich akapitów, jest czasem osiągniętym przez Röhrla podczas historycznego przejazdu. Przez całe opakowanie przewija się widoczny tylko pod światło ciekawy wzór z półmatowej tektury, który na środku frontowej części formuje się w jedynkę. Jest to dokładnie ta sama jedynka, co na karoserii samochodu.
Po bokach ponownie pojawia się model samochodu i rocznik oraz dodatkowo skala, w jakiej wykonano miniaturę. Oczywiście 1:43. Tył to natomiast klasycznie informacja o tym, kto i gdzie go wyprodukował (Made in China, a jakże...) oraz mniej klasycznie o tym, że nie jest zabawką, a dokładnym modelem w skali przeznaczonym dla osób dorosłych (This Product is an Accurate Scale Model and not a Toy. The product is suitable for adults only). Zaskoczyła mnie natomiast informacja o tym, że produkt może różnić się od oryginału za sprawą regulacji prawnych odnośnie tytoniu, podczas gdy na tym konkretnym Audi nigdy nie było logotypów papierosów HB. Niemcy pokusili się także o informację, aby nie przetrzymywać modelu na słońcu ani w mocnych świetle, bo może go to uszkodzić. Taka informacja powinna być obligatoryjna, bo oglądając niektóre pożółkłe miniatury na aukcjach, mam ochotę przywal... wytłumaczyć właścicielom jak powinni byli je przechowywać.
A tak prezentuje się po otwarciu. Na podstawce widnieje informacja, że jest to numer 626 z 6 687 sztuk.
Otwarcie tej szkatułki buduje całą magię wokół tego wydania. Naszym oczom ukazuje się piękny biały model odbijający się w kontrastującej, czarnej tekturze. Ciekawostką jest to, że pod nią kryje się niepodpisana klasyczna Minichampsowa podstawka. Numer konkretnego egzemplarza (w moim przypadku 0626) został natomiast wytłoczony w czarnej tekturze. Na wewnętrznej stronie wieka umieszczono szkic trasy Pikes Peak, kolejne zdjęcie Audi oraz cytowany wyżej skrót wydarzeń z 1987 roku w języku niemieckim, oraz angielskim. Jeśli nie potraficie rozczytać ich treści z powyższego zdjęcia, to przepisałem ją w formie tekstu na końcu artykułu. Całość sprawia wrażenie, że mamy do czynienia z czymś naprawdę wyjątkowym.
Przechodząc już do samego modelu, muszę przyznać, że jest niesamowity. Świetnie odwzorowano bryłę samochodu, którą pokryto równą warstwą lakieru oraz szczegółowymi kalkomaniami. Pakiet aerodynamiczny prezentuje się genialnie. Wszystkie spoilery są odpowiednio cienkie i nie brakuje na nich wytłoczonych śrub/nitów. Bardzo ładnie prezentuje się przednia atrapa z logo Audi oraz wloty powietrza pod nią. Oczywiście słynny spoiler na spoilerze także jest na miejscu. Na masce odtworzono wszystkie wloty powietrza, a plastikowe wycieraczki wyglądają nieźle. Z boku w oczy rzucają się przyciemnione szyby oraz ogromny wydech po prawej stronie auta. Oprócz nich, na pochwałę zasługują koła, lusterko (w liczbie sztuk: 1) oraz zaznaczone wszystkie kratki wentylacyjne, zarówno na błotnikach, jak i na słupku C.
Z tyłu natomiast uwagę zwraca na siebie absurdalnie wielkie, podwójne skrzydło. Tak jak mówiłem wyżej, zaznaczono na nim wszystkie nity/śruby. Poniżej znajdują się czarne światła (w oryginale zamiast kloszy była tam siateczka, ale na odwzorowanie tego detalu w skali 1:43 porwał się tylko Spark) oraz potężny wylot powietrza. Chcecie wiedzieć, jak on działał w oryginale? Sprawdźcie ten wpis. Wracając, jeszcze jednym ważnym detalem z tyłu jest osłona podwozia. A będąc już przy podwoziu, zdecydowanie warto odnotować fakt, że producent pokusił się o całkiem szczegółowe odwzorowanie mostów obu osi.
Podsumowując już, to wydanie nie ma sobie równych. Wiem, że model od Sparka ma więcej detali, wiem też, że jest tańszy i łatwiej dostępny. Gdybym miał wybierać między gablotkowym Minichampsem, a Sparkiem, bez wahania postawiłbym na ten drugi. Jednak gdy w grę wchodzi ta mega klimatyczna szkatułka, ze szkicem trasy, z opisem, z wytłoczonym numerem modelu, to potrafię wybaczyć nadlewki na przednich reflektorach, czy plastikowe tylne lampy. Jestem niesamowicie szczęśliwy, że udało mi się go zdobyć. Było to jedno z moich największych marzeń modelarskich i teraz dumnie zajmuje ono miejsce w mojej gablocie. Niedawno mój kolega po fachu, Wojtek, powiedział mi, że nie samym HPI świat modeli żyje i patrząc na moje Audi — zdecydowanie się pod tym podpisuję. Tu nie chodzi tylko o najlepsze detale...
Z tą myślą Was dzisiaj zostawię, a sam pójdę dalej podziwiać moje wyjątkowe S1. Serdecznie dziękuję za uwagę. Nie zapomnijcie zajrzeć na fanpage, na którym w najbliższym czasie pojawi się głosowanie na następny model. Na koniec zostawiam galerię zdjęć, gdzie bohater dzisiejszego wpisu wystąpił przed aparatem zarówno solo, jak i w towarzystwie kilku innych modeli. Trzymajcie się ciepło, cześć!
-
Niemiecki opis
Das Pikes Peak Bergrennen ist eines der ältesten, haarsträubendsten Autorennen weltweit. Ungefähr 156 Kurven auf 20 km Streckenlänge bei einem Hohenunterschied von 1.524 Metern mit teilweise furchterregenden Felskanten ohne Leitplanken sind eine echte Herausforderung. 1987 tauchten bei der 65. Auflage des "Rennens zu den Wolken" am Pikes Peak in Colorado nicht weniger als 10 europäische Gruppe B-Fahrzeuge auf, von denen einige radikal weit über Gruppe B-Format hinaus modifiziert waren. Am Renntag war das einzige Gesprächthema die Frage, ob Bobby Unsers Rekord von 11 min 9:22 aus dem Vorjahr den Nachmittag überdauern wurde. Als sich der Staub verzogen hatte, stand Walter Rohrl als Sieger fest. Mit einer Zeit von 10:47.85 hatte er Unsers Rekord um 21,37 Sekunden unterboten und auf den zweitplatzierten Vatanen einen Vorsprung von 7 sec. herausgefahren.
-
Angielski opis
Pikes Peak Auto Hill Climb is one of the oldest hairiest auto races worldwide. 12.42 miles, covering 5000 vertical ft. of terrain, some 156 turns and awesome guardrail-less sheer cliffs provide a real challenge. In 1987, no less than 10 European Group B rally cars, some even radically modified beyond Group B form, appeared at Pikes Peak in Colorado for the 65th "Race To The Clouds". On race day the prime topic was if Bobby Unser's 1986 record of 11 minutes 9.22 would last out the afternoon? When the dust had settled, victory belonged to Walter Rohrl. He had obliterated Unser's record by 21.37 sec, finishing in 10:47.85 beating runner up Vatanen by 7 sec.
Witaj Damianie!
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że nowy rok zaczął się u Ciebie konkretnie! Nie dość że zaprezentowałeś wspaniały samochód i jego imonującą miniaturą, to jeszcze uzupełniłeś to merytorycznym, a zarazem napisanym lekkiem językiem opisem! Czyta się to naprawdę bardzo fajnie, a i coś tam człowiek zapamiętał ;)
Z pewnością nie zapomnę o mocy tego samochodu - 750 KM to moc, która robi wrażenie! Kiedyś taką moc miały samoloty bojowe ;)
Sam model bardzo dobrze wykonany - w sumie do tego przyzwyczaiło nas PMA :) Za to samo wydanie tego modelu bardzo mi się podoba ;) Tak opakowany model daje poczucie pewnej wyjątkowości, a za tym i jeszcze większej satysfakcji z jego posiadania ;)
Pozdrawiam!
Piotr
Dziękuję Piotrze za dobre słowa. W tym roku chcę pisać trochę "luźniej" :)
UsuńMoc tego auta była niesamowita. Nawet na dzisiejsze standardy jest potężna.
Model tak jak pisałem, nie jest idealny, ale mi to wisi, bo jest tak pięknie opakowany :D
Również pozdrawiam!
Panie kiedyś to było... Aż chce się rzec. Strasznie lubię te pudełkowe wydania PMA - mam Saubera C21 który po otwarciu pudełka wita mnie rykiem V10-tki:) Ja ze swoim Quattro miałem sporo szczęścia - ładnych parę lat temu nabyłem ten model od kolekcjonera który zmieniał skalę swojej kolekcji na 1:18. Licytację wygrałem za bodaj 130 zł:) Jak widać dobra inwestycja, ale z modelami tak już jest - na jednych się zyska, na dugich straci. Jedno jest pewne - to najfajniejsza wersja Quattro jaką można mieć w 1:43. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCiężko ich nie lubić. :D
Usuń130 zł za ten model? "it's a bargain!" W temacie rajdowek w zasadzie wszystkie starsze modele czy to HPI, czy Minichampsa, czy AUTOartu drożeją w oczach niestety. Żałuję, że parę lat temu jak zaczynałem, kiedy te modele były w fajnych cenach, szczytem dla mnie była Altaya...
Zdecydowanie to najfajniejsze Audi, a szczególnie dobrze wygląda z kompletem poprzednich generacji :)
Również pozdrawiam!
Damian, el Audi Sport Quattro es hermoso; el S1 rally con su babero delantero y alerón trasero es espectacular, pero este S1 Pikes Peak, con su alerón delantero agregado, es bestial!
OdpowiedzUsuńUna maravilla, felicitaciones por la compra, gran trabajo de Minichamps.
Abrazo!
Estoy de acuerdo, la versión de Pikes Peak es una versión monstruosa del monstruo. Conseguirlo fue un milagro por cierto.
UsuńGracias por tu comentario y saludos!
Cześć !
OdpowiedzUsuńWpis niezmiernie ciekawy, czytało się go z bardzo przyjemnie. Coś niecoś wiedziałem na ten temat ale i dowiedziałem się kilku informacji o których jeszcze nie słyszałem - jak chociażby o samej mocy samochodu. Faktycznie, tytuł wpisu idealnie odnosi się do specyfikacji samochodu. Dzisiaj taką mocą operują najlepsze supersamochody, np: Aventador SVJ jednakże nijak ma się on do Quattro gdyż posiada on silnik 6,5 litrowy, a nie 2,1 ;)
Sam modelik jest świetny, szkatułka dodaje mu elegancji i dzięki niej model jest poniekąd unikatowy. Sam wiem z własnego doświadczenia że nic nie cieszy tak jak zdobycie upragnionego modelu do kolekcji. Serdecznie gratuluję Ci zdobycia tej wspaniałej miniaturki, i życzę kolejnych perełek w kolekcji ;D
Pozdrowienia !
Hej! No to były szalone czasy. Odpowiednio duża turbosprężarka rozwiązywała wszystkie deficyty mocy. :D
UsuńFajnie, że model Ci się podoba. W sumie ciężko, żeby się nie podobał. Wydanie jest genialne.
Dziękuję i również pozdrawiam!
Damian, nie umknął mojemu sokolemu wzrokowi niewielkie przytyk do moich uwag na temat dziwaczności opisywanych przez Ciebie Audi. Przyznam, że faktycznie musiałem zweryfikować pogląd odnośnie spojlerów. O ile tamte, wcześniejsze modele faktycznie je posiadały, o tyle to dzisiejsze po prostu jest spojlerem ;P
OdpowiedzUsuńA tak poważnie, to całe wydawnictwo - model, pudełko, podstawka świadczy o jego wyjątkowości, otacza go swoistą aurą, która zdaje się mówić "musić mieć mnie w kolekcji, bo jestem wybitny, jestem oryginalny, jestem pożądany przez innych kolekcjonerów". Gratuluję Ci pięknego modelu. Z ogromną przyjemnością przeczytałem też Twój wpis.
Pozdrawiam;)
Nie mogłem o Tobie nie wspomnieć :D
UsuńDzięki za dobre słowa odnośnie wpisu, a sam model, dokładnie tak jak mówisz, aż się prosi, żeby go mieć :)
Również pozdrawiam!
Nawet podwozie ma jak na PMA całkiem ciekawie odwzorowane i tutaj chyba Spark detalami nawet przegrywa :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Przegrać ze Sparkiem detalami podwozia to naprawdę sztuka :D
UsuńPozdrowienia!
Przepiękne monstrum! Jak dobrze wiesz ja bardzo lubię Audi Quattro ;-) W swojej kolekcji planuje cywilnego i Sport Quattro (te wyprodukowane w małej ilości sztuk też cywilne) i myślę jeszcze czy kiedyś jak już te dwa będę miał nie uzupełnić je o wersję rajdową ;-) tak tylko jako uzupełnienie
OdpowiedzUsuńA wracając do wpisu, świetny, czyta się go bardzo przyjemnie jest także pełen wielu ciekawych informacji o których dopiero czytając twojego bloga się dowiedziałem, opakowanie szkatułkowe dodaje modelikowi unikatowości;-) przy okazji modelik jest świetny i ta moc, to naprawdę nawet i w dzisiejszych czasach sporo i z jakiej pojemności;-)
Pozdrawiam
Hubert
Życzę Ci, aby Quattro jak naszybciej trafiło do Ciebie :)
UsuńStarałem się we wpisie zawrzeć dużo ciekawostek i jak widać, po kilku komentarzach (w tym Twoim), było warto. Model w szkatułce to świetna sprawa. Chyba zacznę częściej zwracać uwagę na tego typu wydania, bo po tym Audi wiem, że warto.
Moc tak jak mówisz, robi wrażenie, ale była potrzebna, bo tak jak pisałem w tekście o 405-tce, ze względu na różnicę ciśnienia spowodowanej odległością od poziomu morza, samochody na szczycie góry mają około 10-15% mniej mocy. ;)
Równiez pozdrawiam!