Chwila przerwy... • HPI Racing Mitsubishi Lancer EVO III, Sanremo 1996
Dzień dobry! Znacie ten moment, kiedy jesteście zmęczeni robieniem ciągle tego samego? Zdarza się to każdemu, nawet najlepszym. Taki problem miał weteran Rajdowych Mistrzostw Świata, Didier Auriol. Francuski kierowca w swojej karierze przejechał dwadzieścia (!) pełnych sezonów Mistrzostw. Startował niemal nieprzerwanie od 1983 do 2003 roku. Słówko niemal, jest tu jednak kluczowe, bo w ciągu tych 20 lat znalazł się jeden sezon, w którym francuz nie związał się z żadnym zespołem...
Był to rok 1996, kiedy to Auriol wziął rekreacyjnie udział jedynie w dwóch rundach RMŚ. Jedną z nich był Rajd Sanremo, podczas którego wystartował Mitsubishi Lancerem EVO III, zajmując punktowane, 8. miejsce. W samochodzie drzemał ogromny potencjał, który wykorzystał etatowy kierowca Mitsubishi — Tommi Makinen, zdobywając w barwach japońskiego zespołu pierwsze w karierze Mistrzostwo Świata. Pozwólcie jednak, że do tego tematu wrócę kiedy w kolekcji pojawi się Mistrzowskie auto fina. Wracając do Auriola, to warto odnotować, że w tym rajdzie jego samochód nosił barwy producenta papierosów Winfield. Firma ta była sponsorem strategicznym Mitsubishi, dlatego też w ten sposób pomalowany Lancer pojawiał się co jakiś czas na oesach, m.in. w rajdach Katalonii i Australii.
Lancer EVO III w akcji, źródło
Jednorazowy występ Auriola ze sterami tego auta nie umknął jednak firmie HPI Racing, która postanowiła przygotować miniaturę tego auta w wersji nocnej. Jak zapewne wiecie, producent ten słynie z najwyższej jakości modeli, które zachwycają za każdym razem, kiedy weźmiemy je w ręce. Tak było chociażby w przypadku niedawno prezentowanej Delty, czy przepięknej Lancii 037 i nie inaczej jest w przypadku tego Lancera.
Dzisiejsze Mitsubishi, podobnie jak wspomnianą Deltę, odkupiłem od Szymona z bloga Muzeum 1:43, który niedawno zreorganizował swój zbiór, pozbywając się m.in. rajdówek. Model Lancera jest naprawdę wspaniały, a żeby dowiedzieć się z czym mamy do czynienia, wystarczy spojrzeć mu w oczy... Przepiękne, mieniące się w świetle reflektory, pomiędzy którymi umieszczono komplet dodatkowego oświetlenia. Pod nimi znajdziemy ogromną atrapę chłodnicy, zza której wystaje intercooler. Producent zadbał nawet o taki detal, jak odpowiednio pomalowane na czerwono i niebiesko przewody biegnące do chłodnicy.
Patrząc na miniaturę od boku, widać genialną robotę lakierniczą, świetne kalki, jednak i tak całą uwagę zwracają na siebie misterne koła. Posiadam już kilka miniatur od HPI i z całą pewnością mogę stwierdzić, że felgi są wizytówką tej firmy. Coś niesamowitego... A wiecie, że w tym modelu jest coś jeszcze lepszego? Osoby, którym kiedyś EVO od HPI przewinęło się przez ręce, na pewno wiedzą co mam na myśli. Nie będę jednak dłużej trzymał w niepewności. Chodzi o tylne reflektory. One wyglądają jak żywcem wyjęte z prawdziwego auta. Wykonane są z dwóch warstw plastiku, dzięki czemu odbijają światło, tak jak prawdziwe samochodowe klosze. Pierwszy raz coś takiego widziałem w modelu. Naprawdę... Nawet bardzo ceniony przeze mnie AUTOart może się schować...
Podsumowując, model to najwyższa liga. Strasznie żałuję, że HPI już kilka lat temu porzuciło produkcję modeli w skali 1/43, skupiając się w pełni na autach RC. Każdy produkt tej firmy to małe dzieło sztuki, które z dumą trzymam w swojej gablocie. Model warto kupić dla samego poziomu wykonania, nie ważne jaki samochód by prezentował. Coś wspaniałego po prostu... Cóż, na dziś to tyle. Na przyszły tydzień szykuję tu małą nowość, którą, mam nadzieję, ciepło przyjmiecie. Tymczasem klasycznie zapraszam jeszcze do śledzenia Rajdowej Kolekcji na Facebooku i obejrzenia poniższej galerii zdjęć. Serdecznie dziękuję za uwagę, trzymajcie się!
Oczywiście świetny model! Ostatnio nakładałem właśnie kalkomanie Winfield, lecz w Twoim przypadku ich brak nie jest bardzo widoczny :)
OdpowiedzUsuńNaturalnym następcą modeli HPI są modele od Ignition Model, który podobno przejął formy od HPI i dalej się rozwija. Jedyny problem to ceny ich wypustów, które są adekwatne do jakości :)
Pozdrowienia
No właśnie ten model tak wygląda, że jakby człowiek nie wiedział, że czegoś brakuje, to by nie zwrócił uwagi. Co do Ignition, to moim zdaniem cena jest wyjęta z d*py za przeproszeniem. Powinien kosztować 250 złotych, a nie 250 dolarów...
UsuńPozdrowienia :)
Ich rajdówki rzeczywiście są drogie, ale to kwestia tego, że są na nie chętni mimo tej wysokiej ceny. HPI też szło z ceną coraz bardziej do góry i nie wiadomo na jakim poziomie by się ona zatrzymała :D
UsuńPozdrowienia
Z tego co kojarzę HPI w detalu nie przekraczało 60 EUR. Ceny wywindowały dopiero jak zaczął je definiować wolny rynek :)
UsuńMoim zdaniem te Ignition są przesadzone z ceną. Zdecydowanie
Cześć !
OdpowiedzUsuńTo jak piękny jest ten Lancer miałem okazję przekonać się na żywo. Model jest naprawdę piękny, koła, dodatkowe oświetlenie, wydech, czy tylne światła to istny majstersztyk. Jednak ciężko chwalić tak każdą rzecz z osobna, bo tak jak napisałeś to by trzeba było wszystko pochwalić. Miniaturka wspaniała, nic dodać nic ująć ;)
Pozdrawiam !
W tym komentarzu napisałeś samą prawdę ;) Naprawdę cieszę się, że Szymon mi go sprzedał. :D
UsuńRównież pozdrawiam
Bello Lancer, HPI siempre produce (¿o producía?) excelentes miniaturas.
OdpowiedzUsuńAbrazo!
Gracias Juanh! Extraño HPI en el mercado. Hicieron grandes modelos.
UsuńAbrazo!
Jedna wielka rewelacja! Tak mogę opisać ten modelik!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Piotr
Nic dodać, nic ująć! :D
UsuńŚwietny samochód, przód jest bardzo wyjątkowy.
OdpowiedzUsuńZnakomita miniaturka, gratulacje.
Pozdrowienia z Argentyny
http://retroautosenescala.blogspot.com.ar/
Cieszę się, że model Ci się spodobał i z chęcią zajrzę na Twojego bloga ;D
UsuńPozdrowienia :)