Ikona • Minichamps Audi Sport Quattro S1, Sanremo 1985
Święta, święta i po świętach, jak to mówią... Jednak już za pasem Nowy Rok, więc zgodnie z tradycją, czas pokazać tegoroczną sylwestrową petardę. Jest to najbardziej wyczekiwany model w historii całej Rajdowej Kolekcji. Kiedy ją zaczynałem, trafiłem na zdjęcia tego modelu i pierwszą myślą było: Muszę go mieć! Niestety finanse szybko zweryfikowały moje plany... Teraz, po ponad dwóch latach, udało mi się spełnić marzenie, a w gablocie godne miejsce zajęło Audi Sport Quattro S1 przygotowane przez cenioną niemiecką manufakturę — Minichamps. Zanim jednak zacznę zachwycać się modelem, chciałbym najpierw opowiedzieć Wam trochę historii związanej z Sport Quattro S1. Kiedyś już to zrobiłem, ale od tego momentu minęły już dwa lata. Ja przez ten czas troszkę podszkoliłem się w pisaniu, więc myślę, że warto podejść do tej historii jeszcze raz. Serdecznie zapraszam!
Święta, święta i po świętach, jak to mówią... Jednak już za pasem Nowy Rok, więc zgodnie z tradycją, czas pokazać tegoroczną sylwestrową petardę. Jest to najbardziej wyczekiwany przeze model w historii całej mojej Rajdowej Kolekcji. Kiedy zaczynałem przygodę z modelami, trafiłem na zdjęcia tego modelu i pierwszą myślą było: Muszę go mieć! Niestety po sprawdzeniu cen, musiałem szybko zweryfikować swoje plany... Teraz, po ponad dwóch latach, udało mi się spełnić marzenie, a w gablocie godne miejsce zajęło Audi Sport Quattro S1 przygotowane przez cenioną niemiecką manufakturę — Minichamps.
Zanim jednak zacznę zachwycać się modelem, chciałbym najpierw opowiedzieć Wam trochę historii związanej z Sport Quattro S1. Kiedyś już to zrobiłem, ale od tego momentu minęły już dwa lata. Ja przez ten czas troszkę podszkoliłem się w pisaniu, więc myślę, że warto podejść do tej historii jeszcze raz. Serdecznie zapraszam!
Po rewolucji Quattro, w Rajdowych Mistrzostwach Świata nastała era Grupy B — Rajdowych potworów. Aut, które osiągami dorównywały bolidom Formuły 1. Ich silniki rozwijały moce rzędu 600 koni mechanicznych, co przekładało się na przyspieszenia poniżej 3 sekund do setki. Czyli szybciej, niż zdążysz powiedzieć „Potwory z grupy B”. O tym krótkim, lecz cholernie intensywnym okresie pisałem już nie raz, więc pozwolę sobie polecić Wam wpisy okraszone etykietą: Grupa B.
W pogoni za osiągami samochody bardzo szybko ewoluowały. Klasyczna konstrukcja znana z ulic została zastąpiona przez rurowy szkielet z centralnie umieszczonym silnikiem. Karoseria stała się tylko dodatkiem, mającym udawać, że mamy do czynienia z „normalnym” autem... Z tego nurtu wyłamała się tylko Grupa Volkswagena, wystawiająca Audi Quattro. Ich filozofia była zgoła inna. Samochód, który oglądaliśmy na oesach, miał być tym samym, co Schmidt będzie mógł kupić w salonie. Niestety, w pewnym momencie prawie-drogowe Quattro przestało dawać radę, więc inżynierowie musieli coś zrobić. No i zrobili...
Nigdy nie zaprezentowany oficjalnie prototyp Quattro z silnikiem umieszczonym centralnie. | źródło
Postanowiono wydać limitowany model o nazwie Sport Quattro, który na ulice wyjechał w ilości zaledwie 220 sztuk (taka liczba była wymagana, aby samochód uzyskał rajdową homologację). Na jego bazie powstała rajdówka o tej samej nazwie. Niestety, auto okazało się klapą i sami kierowcy twierdzili, że tym modelem nie da się wygrywać...
Audi jednak nie mogło już wtedy odpuścić.
Rozpoczęto więc projekt kolejnej maszyny, mającej za zadanie zamazać porażkę i przywrócić Quattro na tron. A w zasadzie to dwa projekty. Jednym z nich było Audi Quattro z silnikiem umieszczonym centralnie (możecie zobaczyć na powyższym zdjęciu). Volkswagen jednak nie zatwierdził tego rozwiązania i pomysł, pomimo gotowego prototypu, postanowiono porzucić. Drugi projekt to aktualnie najbardziej rozpoznawalny samochód tamtych czasów, ikona Grupy B — Audi Sport Quattro S1. Samochód w trakcie swojej relatywnie krótkiej kariery zdążył wygrać tylko raz, kiedy to Walter Röhrl pokonał kierowców Peugeota i Lancii w Rajdzie Sanremo '85.
Röhrl w drodze po jedyne zwycięstwo Audi Quattro S1. | źródło
Dlaczego jednak auto, które wygrało zaledwie jedną rundę, bez wahania nazywane jest ikoną Grupy B?
Odpowiedzi jest kilka. Przede wszystkim samochód ten idealnie odzwierciedla myśl techniczną tamtej ery: Osiągi ponad wszystko. Głównym celem niemieckich inżynierów było zbliżenie się do optymalnego rozkładu masy 50:50. W przypadku samochodu z silnikiem z przodu było to nie lada wyzwanie. Do tego stopnia, że postanowiono przenieść alternator i chłodnicę (!) na tył samochodu, aby odciążyć przednią oś. To poniosło za sobą ogromne konsekwencje aerodynamiczne. Aby do układu chłodzenia dochodziła wystarczająca ilość powietrza, zbudowano ogromne wloty powietrza w błotnikach. Potężne tylne skrzydło było skonstruowane tak, aby oprócz generowania docisku, zbierać powietrze na chłodnicę, które później uciekało przez kraty wentylacyjne w klapie bagażnika.
Agresywny pakiet aerodynamiczny generował również docisk w odpowiednich partiach samochodu, tak aby w trakcie jazdy przenosić środek ciężkości. W siedzibie projektantów nikt nie przejmował się współczynnikiem oporu powietrza, co potwierdzają słowa Rolanda Gumperta, głównego konstruktora S1:
Nasz silnik jest wystarczająco mocny, by osiągnąć 200–230 km/h. Moglibyśmy osiągnąć i 300 km/h, ale to nie jest konieczne. Potrzebujemy całej mocy i momentu obrotowego, by przyspieszać, więc gdy zwiększymy nacisk na koła, to poprawimy przyspieszenie.
Drugi powód jest znacznie prostszy: Po prostu zobaczcie to auto w akcji... Ryk rwącego się 5-cylindrowego, turbodoładowanego silnika rozbrzmiewał w promieniu paruset metrów. Nie da się pomylić go z niczym innym...
Najbardziej rozpoznawalny warkot silnika tamtych czasów
Mógłbym tak opowiadać jeszcze długo... O ALSie, o nowatorskiej skrzyni PDK, ale wpis się już strasznie rozciągnął, więc ciekawych zapraszam do poszperania w sieci. Parę wskazówek znajdziecie też w poprzednim wpisie o S1 zalinkowanym u góry. Tymczasem warto byłoby jeszcze poświęcić kilka słów miniaturze.
Modelik dotarł do mnie z ojczystego kraju marki samochodu, kierowcy, pilota oraz producenta modelu, czyli z Niemiec. Przedstawia auto z Rajdu Sanremo 1985, który padł łupem Waltera Röhrla. Jak wspomniałem wyżej, było to jedyne zwycięstwo kosmicznego modelu Audi. Miniatura jest idealna w praktycznie każdym calu. Pozwolę sobie pominąć szczegółowy opis i zwrócę waszą uwagę jedynie na kilka elementów, bo inaczej cały akapit wyglądałby tak: idealna [...], przepiękny [...], świetne [...], równe [...], itd.
Z detali naprawdę wyróżniających się warto wspomnieć o reflektorach schowanych w atrapie, komplecie oświetlenia, nitach na zderzaku, statecznikach na błotnikach, uszczelkach wokół okien, wydechu i kratkach wentylacyjnych na tylnej klapie. Wszystkie te elementy same w sobie tłumaczą, dlaczego miniatura ta jest aż tak wyjątkowa i cenna. Jedyne czego mi w niej brakuje do pełni szczęścia, to kalkomanie HB. Miałem nawet komplet takich kalek w rękach, ale stwierdziłem, że nie będę ich nakładał, bo model może na tym stracić. Pozostaje mi poszukać wersji dealerskiej, która fabrycznie ma pełne tytoniowe malowanie. Pomijając jednak brak logotypów, miniatura to prawdziwy majstersztyk!
Chciałbym Wam też życzyć udanej sylwestrowej zabawy oraz szczęśliwego Nowego Roku. Oby przyniósł same pozytywy i przebiegł w całości po waszej myśli. Jeśli mają być jakieś niespodzianki, to tylko pozytywne! Mam nadzieję, że dalej będziecie znajdować czas, żeby tu zaglądać, bo szykuje się wiele wspaniałych miniatur, z podchoinkową Fiestą na czele. Teraz już zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć. Jeśli dotarliście aż tutaj, to pochwalcie się tym w komentarzu. Mam nadzieję, że nie przynudzałem za bardzo :D Jeszcze raz życzę wszystkiego najlepszego i pozdrawiam!
Z przyjemnością czytało mi się Twój wpis, jest w nim wszystko co powinno być, zwięźle i na temat, bez zbędnego owijania w bawełnę. Jeżeli chodzi o model to już doskonale wiesz że bardzo mi się podoba, na żywo robi niesamowite wrażenie. Jest to niewątpliwie jeden z najlepszych modeli w Twojej kolekcji, przynajmniej dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia !
Bardzo się cieszę, że w ten sposób odebrałeś wpis. Starałem się streszczać, ale i tak wyszedł kawał wpisu ;D
UsuńCo do modelu, to zdecydowanie jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy! :)
Również pozdrawiam ;)
Ogromna bestia z grupy B, pełna spoilerów, lotek i aleroncitos. Świetna miniatura Minichamps. Dostałem go z prostego kiosku kolekcjonerskiego:
OdpowiedzUsuńhttps://juanhracingteam.blogspot.com.ar/2012/02/070-audi-quattro-sport-ev02.html
Obejmuj i dobrze 2018, z wieloma małymi samochodami!
Dokładnie! Monstrualny samochód. :)
UsuńTobie też życzę wszystkiego dobrego w nadchodzącym roku!
Pozdrowienia
Świetny wpis i równie ciekawy model :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Dziękuję za dobre słowa i również pozdrawiam :)
UsuńJak pewnie wiesz szanowny kolego nie jestem zwolennikiem tej wersji Audi i zapewne mógłbym stworzyć listę epitetów i przymiotników, których mógłbym użyć by określić jego walory estetyczne;) Muszę jednak przyznać, że sposób w jaki odkąd pamiętam wypowiadasz się o tym samochodzie nie pozostawia złudzeń, że dla Ciebie to model wybitny, wyjątkowy, niepowtarzalny i bezdyskusyjnie, jako kolekcjoner jestem w stanie zrozumieć uczucie, którym go darzysz;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
PS. ale no muszę, bo pęknę - ŁADNY SPYCHACZ :PPPPPP
Cieszę się, że mnie rozumiesz ;D
UsuńA co do spychacza to w sumie często zderzak Audi określany jest tym słowem, chociaż częściej pada "pług" xD