Mały, ale wariat • Atlas Mini Cooper S, Monte-Carlo 1964
Witajcie moi drodzy! Dziś chciałbym zająć się Mini – samochodem, który w założeniach miał być tani i dostępny dla każdego. Tak jak dla Niemców Garbus, czy dla Nas poczciwy Maluch. Nieco inne spojrzenie na Mini miał jednak John Cooper, który w przeszłości razem z ojcem odnosił ogromne sukcesy w budowie wyścigówek. Historia ta zaczyna się tuż po zakończeniu II Wojny Światowej, kiedy w 1946 roku Charles Cooper wraz z synem, Johnem, założył małą firmę Cooper Car Company...
Witajcie moi drodzy! Dziś chciałbym zająć się Mini – samochodem, który w założeniach miał być tani i dostępny dla każdego. Tak jak dla Niemców Garbus, czy dla Nas poczciwy Maluch. Nieco inne spojrzenie na Mini miał jednak John Cooper, który w przeszłości razem z ojcem odnosił ogromne sukcesy w budowie wyścigówek. Historia ta zaczyna się tuż po zakończeniu II Wojny Światowej, kiedy w 1946 roku Charles Cooper wraz z synem, Johnem, założył małą firmę Cooper Car Company.
Pierwszym przygotowanym przez nich pojazdem był bolid Formuły 3, Cooper 500. Z racji mocno ograniczonego budżetu, postanowiono wykorzystać silnik z motocykla i umieścić go za siedzeniem kierowcy, co w latach 40-tych było nie lada anomalią. Bolid legitymował się niezłymi osiągami i niską ceną, co przełożyło się na ogromny sukces. Marka Cooper stawała się coraz bardziej rozpoznawalna, w efekcie czego w 1958 wylądowała w królowej sportów motorowych, Formule 1. Brytyjski bolid korzystał z założeń konstrukcyjnych pięćsetki, dzięki czemu był w stanie pokonać takie legendy jak Maserati, czy Ferrari. Już rok po debiucie Mistrzem świata został kierowca Coopera T43 – Jack Brabham. Od tego czasu silnik z tyłu stał się standardem, towarzyszącym nam do dziś. – Dobra, dobra, Damian, ale miało być o Mini, więc gdzie mi tu z F1? – W tym samym roku, w którym Brabham zdobył mistrzostwo, na Brytyjskim rynku zadebiutował samochodzik Mini, a John Cooper zobaczył drzemiący w nim potencjał. Lekkie i kompaktowe nadwozie aż prosiło się o lepszy silnik, zawieszenie i hamulce.
Zadziorny Cooper S w akcji | źródło
Mimo że większość osób odpowiedzialnych za Mini podchodziła do pomysłu Johna sceptycznie, brytyjski inżynier postawił na swoim i w 1961 na ulicach pojawił się pierwszy Mini Cooper, który z miejsca stał się hitem i zyskał masę fanów. Samochód okazał się świetny zarówno na torach wyścigowych, jak i rajdowych oesach. Myślę, że najlepszym dowodem na to są cztery zwycięstwa z rzędu brytyjskiego malucha w Rajdzie Monte-Carlo (w latach 64-67). Dziś chciałbym zająć się pierwszym tryumfem na Monte, kiedy to załoga Paddy Hopkirk / Henry Liddon dotarła do mety przed kierowcami Forda Falcona i Saaba 96.
Na dziś to już koniec historii, chociaż na pewno wrócimy do niej jeszcze w przyszłości. ;) Modelik został przygotowany przez IXO dla wydawnictwa Atlas. Prezentuje sobą naprawdę przyjemny poziom wykonania. Lakier jest ładnie i równo nałożony, samej bryle też nie można nic zarzucić. Miniaturka ma sporo detali, które powodują, że wygląda na wartą więcej, niż w rzeczywistości kosztuje. Trzeba pochwalić wycieniowanie atrapy chłodnicy oraz sporo chromowanych elementów. Warto zwrócić uwagę na reflektory, które odwzorowano świetnie. Bardzo fajnym akcentem jest szperacz na dachu. Z tyłu też znajdziemy parę smaczków jak np. osobne światło wstecznego. We wnętrzu nie zabrakło pasów bezpieczeństwa. Jeżeli miałbym modelowi coś zarzucić, to jedynie umiejscowienie przedniej tablicy rejestracyjnej, która powinna być niżej. Poza tym? Naprawdę pierwsza klasa. Chciałbym, żeby wszystkie gazetkowe rajdówki prezentowały taki poziom wykonania.
Serdecznie dziękuję za uwagę, nie zapomnijcie odwiedzić Rajdowej Kolekcji na Facebooku, gdzie już w środę będziecie mogli głosować na bohatera kolejnego wpisu ;) Życzę miłego dnia i pozdrawiam. Do następnego!
Ceny tego modelu spadły do śmiesznie niskiego poziomu w stosunku do tego, jak wiele model oferuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
W pełni się z Tobą zgadzam. Wykonanie jest super ;)
UsuńPiękny Mini Damian; Mam Ixo rajdu Monte Carlo 1965, ale ja lubię to bardziej niż dzisiaj. Jest tam wariant z kołami pomocniczymi na dachu, który jest również bardzo ładny.
OdpowiedzUsuńUściski!
Ja też lubię takie dodatki w starszych rajdowych autach, czy to wspomniane koło na dachu, czy sama tabliczka rajdu. Zawsze to dodaje uroku :)
UsuńPozdrowienia!
Bardzo mi się podoba to autko. Jakość miniaturki naprawdę odbiega od poziomu znanego mi z gazeciaków - oczywiście na plus Mini. Widząc, go na żywo byłem zaskoczony tym, jaki jest maleńki;) przyzwyczaiłem się do dużych modeli;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Czasem się zdarzają fajne gazeciaki, a co jest najśmieszniejsze, przeważnie te naj najtańsze, jak 206, Fiesta, czy Mini, okazują się najfajniejsze ;)
UsuńTym samym dają podwójną radość ;)
UsuńTo naprawdę piękny model, gratulacje.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
https://retroautosenescala.blogspot.com.ar/
Dziękuję kolego!
Usuń