Druga strona medalu • Altaya Ford RS200, Sweden 1986
Samochody — potwory, kierowcy — bohaterowie i największy rozwój technologiczny w historii rajdów: rewolucja Quattro, zaawansowana aerodynamika, 500-konne turbodoładowane silniki, kompozytowe nadwozia osadzone na rurowych ramach... Wielokrotnie nazywana Złotą Erą rajdów, okresem glorii i chwały. Niestety za tym wszystkim kryje się też druga strona medalu — Grupa B niosła za sobą śmiertelne żniwo... Finlandia, Niemcy, Portugalia, czy wreszcie Korsyka. Ginęli kierowcy, ginęli piloci, ginęli kibice...
W całej historii Grupy B najtragiczniejszy był sezon 1986. W jego trakcie zdarzyły się trzy fatalne wypadki, które na zawsze odmieniły rajdy...
Samochody — potwory, kierowcy — bohaterowie i największy rozwój technologiczny w historii rajdów: rewolucja Quattro, zaawansowana aerodynamika, 500-konne turbodoładowane silniki, kompozytowe nadwozia osadzone na rurowych ramach... Wielokrotnie nazywana Złotą Erą rajdów, okresem glorii i chwały. Niestety za tym wszystkim kryje się też druga strona medalu — Grupa B niosła za sobą śmiertelne żniwo... Finlandia, Niemcy, Portugalia, czy wreszcie Korsyka. Ginęli kierowcy, ginęli piloci, ginęli kibice...
W całej historii Grupy B najtragiczniejszy był sezon 1986. W jego trakcie zdarzyły się trzy fatalne wypadki, które na zawsze odmieniły rajdy...
Do pierwszego z nich doszło podczas Rajdu Portugalii. Na trasę niespodziewanie wtargnął kibic. Prowadzący Forda RS200 Joaquim Santos błyskawicznie odbił, próbując go ominąć. Niestety kierowca stracił panowanie i z prędkością 130 km/h wbił się w ponad trzydziestoosobowy tłum ludzi. Na miejscu zginęła młoda matka z dzieckiem, a trzydziestu innych widzów zostało rannych. W wyniku obrażeń, w szpitalu zmarła kolejna osoba. Załoga natomiast przeżyła. Po rajdzie pilot Joaqima powiedział:
Był w szoku. Gdy wysiadł z samochodu, stanął na środku drogi... miał łzy w oczach...
Zdarzeniem, które przypieczętowało zakończenie grupy B, był wypadek Henriego Tovinena i Sergio Cresto podczas rajdu Tour de Corse. O tragedii, do jakiej tam doszło, pisałem we wpisie Jak na ironię.... Bardzo polecam się z nim zapoznać. Po wydarzeniach z Korsyki ogłoszono definitywne zniknięcie grupy B wraz z końcem dramatycznego sezonu.
Już po ogłoszeniu wycofania Grupy B, doszło do kolejnej katastrofy. Podczas rozgrywanego w Niemczech Hessen-Rallye prowadzony przez kierowcę Formuły 1, Marca Surera Ford RS200 wpadł w poślizg i uderzył w drzewo z taką siłą, że doszło do eksplozji. Kierowcę wyrzuciło z siedzenia i dzięki temu przeżył z silnymi oparzeniami. Jego pilot niestety nie miał tyle szczęścia — Nie potrafił się wydostać z płonącego samochodu...
Ford RS200 załogi Kalle Grundel / Benny Melander, która zameldowała się na trzecim miejscu w rajdzie Szwecji, źródło
Ford RS200 niestety nie zdążył osiągnąć wielu sukcesów, a z powodu wspomnianych wyżej wypadków z jego udziałem został owiany złą sławą. Najlepszym wynikiem w Mistrzostwach Świata było trzecie miejsce załogi Kalle Grundel (wpis w Bazie Kierowców) / Benny Melander w trakcie Rajdu Szwecji 1986. Na początku planowałem jeszcze opisać szczegółowo bolid, jakim był RS200, ale post i tak jest już dość długi, w związku z czym serdecznie polecam zapoznać się z artykułem na Wikipedii. Sprawdziłem go i zdecydowanie mogę uznać za wartościowe źródło informacji o Fordzie RS200.
O samym modelu też nie mam specjalnie dużo do powiedzenia. Jaki jest — każdy widzi. Mamy do czynienia z serią Passione Rally, więc cudów nie ma co się po nim spodziewać. Nie mniej wykonany jest całkiem fajnie. Bryła jest prawidłowa, w dodatku pokryta całkiem niezłą warstwą lakieru. Dobrze prezentują się światła, zarówno z przodu, jak i tyłu. Wszystkie wloty powietrza zostały odpowiednio zaznaczone. Pochwalić trzeba szczegółowo zrobione osłony halogenów. Pomalowano też wydech, którego końcówka jest pusta w środku co wypada bardzo na plus. We wnętrzu oczywiście nie zabrakło zegarów, czy pasów na siedzeniach, ale uwagę przykuwa pomalowany na srebrno silnik i jego osprzęt. Co prawda przydałoby się trochę patyny i cieniowania, jednak i tak mamy tu dużo, jak na gazeciaka za przysłowiowe pięć dych.
Podsumowując, model jest całkiem ładny i wart zakupu, jednak nie on był meritum dzisiejszego wpisu. Głównie zależało mi, aby przypomnieć wszystkim o tym, jakie ryzyko niosły za sobą rajdy w tamtych czasach. Ten sport dalej jest niebezpieczny, ale w dużo mniejszym stopniu, niż wtedy. W latach '80 każde zwycięstwo było oznaką bohaterstwa, a często nawet najmniejszy błąd był katastrofalny w skutkach... Na dziś to tyle, dziękuję za uwagę i zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć modelu. W następnym wpisie opiszę bardziej radosną historię. Pozdrowienia!
Damian RS200 bardzo piękny; dzielimy się w naszych zbiorach.
OdpowiedzUsuńSzkoda jego tragiczny los w wyścigach.
Przytulić!
Zgodzę się - samochód piękny, ale niestety nie miał szczęścia. Szkoda, bo to był naprawdę "mocny zawodnik"
UsuńPozdrawiam :)
Wszystkim tym, którzy odeszli należy się szacunek. Pamiętam jednak scenki z rajdów, gdzie publika rozstępuję się ułamek sekundy przed nadjeżdżającym autem, zawsze się zastanawiałem jak to jest, że wypadków statystycznie i tak jest mało. Dzisiaj pewnie wiele się poprawiło w kwestii bezpieczeństwa.
OdpowiedzUsuńModel... hm... taki sobie, no żaba po prostu;)
:)
No niestety, kibice bezpieczeństwu nie pomagali. Na przykład Portugalczycy bardzo upodobali sobie zrobienie wszystkiego, aby musnąć przejeżdżający samochód. We Włoszech natomiast wydarzył się bardzo ciekawy przypadek - Walter Röhrl niechcący potrącił widza łamiąc mu nogę. Co się okazało, ów kibic był zadowolony w faktu że wjechał w niego sam mistrz.
UsuńTeraz na szczęście kwestie bezpieczeństwa są o wiele ważniejsze i wypadków jest sporo mniej.
Modelik fajny jest. Póki nie uzbieram na HPI to wystarczy ;)
Damian, HPI nie zrobi z niego motyla, nadal pozostanie... żabą;P
UsuńSamochód jest piękny. Rasowe Copué. ;D
UsuńWitaj Damianie!.
OdpowiedzUsuńDobrze, że opisałeś "czarną" stronę rajdów grupy B o której mało kto wie bo została przyćmiona efektownymi samochodami i wielkimi zwycięstwami. Sam samochód, najzwijmy delikatnie, dość pechowy i jego modelik jak żaden inny nadawał się do podkreślenia wymowy wpisu.
Modelik całkiem udany. Wszystko jest na swoim miejscu, ale bez jakiś "fajerwerków" ;)
Pozdrawiam!
Piotr
Ładnie podsumowałeś ten wpis. W pełni się z Tobą zgadzam.
UsuńPozdrowienia :)
Kiedyś udało mi się upolować tego Forda w pełnej wersji Ixo, ale z tego co widzę to nie ma wielkiej różnicy między gazetkowcem. Szalone to były czasy, choć jednak mroczne. Kierowcy tamtych aut to byli prawdziwi herosi - nie żebym ujmował coś dzisiejszym. Jednak wystarczy obejrzeć pierwszy lepszy film by poczuć różnicę. Pozdrawiam i życzę udanych świąt!
OdpowiedzUsuńRóżnica jest potężna. W dzisiejszych czasach kładzie się dużo większy nacisk na bezpieczeństwo, niż wtedy. Widać to nie tylko w WRC, ale też choćby w F1, gdzie uparcie szukają rozwiązania do ochrony głowy kierowcy.
UsuńDziękuję i również życzę Wesołych Świąt! :)
Wygląda całkiem w porządku! Tylko tych lusterek wewnętrznych z szybki nie lubię i zazwyczaj usuwam :D
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Ja staram się nie rozbierać modeli jeśli nie ma jakiejś poważnej potrzeby. Nie jestem jakoś specjalnie uzdolniony technicznie i boję się zawsze, że coś uszkodzę.
UsuńPozdrówki! :)